czwartek, 13 czerwca 2013

doktor rachunkowości biletowej x2

Dziś z racji tego, że mam dobry humor historyjki będą dwie. 
Jedna świeżutka i cieplutka niczym bułki z piekarni, bo z dziś - druga, sprzed ok. tygodnia. 
 Nie poparzcie się czytając! 


Pan - lat pisać nie muszę, 
bo przecież każdy człowiek wie ile dokrór(tu pozdrawiam Magdę i Sylwię) ma lat.

-Dzień dobry, poproszę bilet doktorancki. 
-Eeee...że niby jaki?
-No doktorancki.
-A to są jakieś nowe bilety? Nic o tym nie wiem.
-Proszę pani, wcześniej kupowałem studencki, ale teraz robię doktorat to chce bilet doktorancki, ulgowy.
-Okej, ale ulga dla każdego jest taka sama, jest bilet normalny i po prostu ulogowy.
-No niby tak, ale doktorancki brzmi ładniej.


W takich momentach chyba sama sobie powinnam robić zdjęcia, serio.
Całą sobą walczyłam aby fala uderzeniowa mojego śmiechu nie wydostała się z moich płuc i nie zdmuchnęła doktora z powierzchni ziemi. 

https://www.facebook.com/JesteKoteJakRowniezDoktorante?ref=stream&hc_location=stream
Mój klient dziś naukowo kupił bilet ;)


Pani, ok. 23 lat.

-Dzień dobry, poproszę bilet studencki dobowy. A właściwie to poproszę dwa takie.
-Proszę, 15zł.
-A ile kosztuje jeden?
-Połowę z 15....
-(do koleżanki) Ej, to daj mi 8.50zł za swój bilet.
-Ale połowa z 15zł to nie 8.50 proszę pani...
- (z wyraźnym oburzeniem) Chyba umiem liczyć!
-A jednak chyba nie....
-Proszę pani, ja studiuje rachunkowość, nie musi mi pani mówić.

Zatem ja nie powiedziałam już nic.
Pokazałam tylko pani paragon.
Mina - bezcenna.

http://studentpotrafi.pl/13829

3 komentarze:

  1. Hahahaaha:D:D:D chyba jednak historia z rachunkowością mnie bardziej dobiła:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kupowanie biletów to zawsze najlepszy temat na notkę :D

    OdpowiedzUsuń